07 sierpnia 2024

Wałek w ministerstwie

Ministerstwo Zdrowia zleciło PAP napisanie tekstów o tematyce medycznej. Tylko, że wcześniej te same teksty PAP sprzedał (i przekazał autorskie prawa majątkowe) jednostce podległej Ministerstwu. Nie jest to afera na skalę afery respiratorowej. Niemniej jednak pokazuje jaki panuje w Ministerstwie szacunek do pieniędzy podatników. 

W 2013 roku Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (obecnie CeZ) jednostka podległa Ministerstwu Zdrowia, zawarło umowę na przygotowanie treści "inicjalnej" nowopowstającego portalu internetowego. W szczególności przedmiotem umowy było przygotowanie artykułów i bieżąca obsługa redakcyjna portalu. Co ważne, wszelkie prawa autorskie majątkowe do powstałych utworów miały zostać przekazane zamawiającemu. 



Kwota tej umowy to prawie 700 tys. zł. Treści zostały opracowane, przekazane do CSIOZ, a następnie trafiły do "szuflady". Bo portal nigdy nie został uruchomiony. Czyli prawie milion złotych poszedł w błoto.

Przykładowy tekst z 2014 r. opracowany w ramach umowy wygląda tak:



A teraz skoczmy do 2018 roku. Na stronie PAP: kurier.pap.pl pojawił się następujący tekst:


Tak - ten tekst jest dość podobny do poprzedniego. Co ważne, oznaczony jest on jako Materiał PAP, który powstał w ramach ważnego Programu. Ale może został on błędnie oznaczony? Nie, przynajmniej tak twierdzi Zastępca Dyrektora Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia:

Ta umowa jest jedną z wielu umów zawartych na realizację kampanii Planuję Długie Życie. Ich łączna wartość to około 4 miliony złotych. Zgodnie z opisem zamówienia, obowiązkiem Wykonawcy miało być "pozyskanie informacji oraz napisanie artykułów prasowych". Jak widać, w niektórych przypadkach "napisanie" okazało się być skopiowaniem tekstów przygotowanych (i opłaconych przez Ministerstwo) kilka lat wcześniej.

O tym ile z zamówionych tekstów jest w rzeczywistości kopiami tych przygotowanych w ramach umowy z 2013 r. próbujemy dowiedzieć się od ponad roku. Pomimo wyroku sądu administracyjnego zobowiązującego Ministerstwo do rozpatrzenie wniosku o udostępnienie tej informacji, urzędnicy nie przekazują tych danych. Bezczelnie próbują stwierdzić, że upublicznienie skali marnotrawienia przez nich pieniędzy, nie jest w interesie publicznym. 

Ogólnie trzeba mieć łeb, żeby napisać teksty pośrednio na zlecenie Ministerstwa Zdrowia, przekazać wszelkie prawa majątkowe Zleceniodawcy i następnie parę lat później te same teksty sprzedać jeszcze raz Ministerstwu Zdrowia. Tu gratulujemy przedsiębiorczego podejścia PAP. Na szczególne uznanie zasługuje skrzętne wykorzystanie tego, że przedmiot zamówienia z etapu przetargu z "napisania" artykułów zamienił się w umowie na "zapewnienie" (ciekawe z czyjej inicjatywy). 

Natomiast Ministerstwo mogłoby zachować jakiś umiar w marnotrawieniu publicznych pieniędzy. Po te teksty wystarczyło sięgnąć do szuflady - nie trzeba było sprzeniewierzać kolejnych setek tysięcy złotych!