26 marca 2018

Petycja - zdefiniowanie/zinterpretowanie pojęcia "pierwszy wolny termin"

Czyli o tym jak Centrali NFZ nie chce się kiwnąć palcem i wysłać 16 e-maili do oddziałów wojewódzkich.

Zdarza się, że do pojedynczego świadczeniodawcy pierwsze terminy wyglądają tak, że w jednym tygodniu czeka się 100 dni, w następnym 105, w kolejnym 95, a potem przychodzi taki tydzień, że pierwszy termin jest za 5 dni. Mija parę dni i znów jest 100.

Taka sytuacja może świadczyć m.in. o tym, że ktoś odwołał wizytę z parodniowym wyprzedzeniem i stąd ta anomalia. Sądzimy, że nie powinno tak być - stąd petycja o zdefiniowaniu pierwszego terminu jako takiego, który nie wynika z odwołania wizyty. Odpowiedź była zaskoczeniem, interpretacja tego terminu istnieje i to taka, która rozwiązuje opisany problem. Odwołane terminy nie powinny trafiać do raportów o pierwszych wolnych terminach.

Przy czym jest jedno małe "ale". Nie wiedzą o tym świadczeniodawcy ani pracownicy oddziałów wojewódzkich NFZ. Przykładowo można w oddziałach zgłosić nieprawidłowość dotyczą pierwszych wolnych terminów, pracownik NFZ kontaktuje się wtedy ze świadczeniodawcą i wyjaśnia sprawę. Akceptowalnym wytłumaczeniem sytuacji przez przychodnie jest ogłoszenie, że nieprawdziwy termin wynika ze zwolnienia się terminu przez pacjenta odwołującego wizytę. Dzieje się tak np. w Warmińsko-Mazurskim NFZ. Zapytany o wspomnianą interpretację przepisów pracownik NFZ rozpatrujący zgłoszenia dotyczące nieprawidłowości pisze tak:
[...]
Z kolei pierwszy wolny termin podawany w tygodniowych raportach ma być taki, jakim w danym momencie dysponuje świadczeniodawca i jaki podałby pierwszemu pacjentowi, który skontaktuje się w celu rejestracji.
Informacja na stronie Mazowieckiego OW jest interpretacją przepisów.
W tej konkretnej sytuacji nasz Oddział nie wydał takiej interpretacji, jednakże wysłano zapytanie do Centrali NFZ o ocenę sytuacji.
[...]
W związku z tym, że pracownicy NFZ nie znają aktualnej interpretacji przepisów, poprosiliśmy Ministerstwo Zdrowia o poinformowanie o niej oddziały NFZ. Ministerstwo poprosiło o to Centralę NFZ. A co zrobiła Centrala? Stwierdziła, że nie trzeba tego robić -  przecież w 2015 roku ta informacja została przekazana oddziałom. To, że w 2018 roku pracownicy jej nie znają nie ma znaczenia - ważne, że jest papier na to, że jednak ją znają...