23 czerwca 2020

Najpierw rybki, potem akwarium

Niedawno pisaliśmy o bezmyślnym (nie)informowaniu przez NFZ o miejscach udzielania świadczeń. Część problemów wynika z obowiązujących przepisów. Tj. w ramach walki z epidemią, rząd postanowił zawiesić obowiązki sprawozdawcze świadczeniodawców. Tym samym nie są oni w czasie stanu epidemii zobligowani do informowania jak długie są u nich kolejki.

Naszym zdaniem pacjenci powinni mieć stale łatwy dostęp do informacji gdzie i kiedy mogą uzyskać pomoc. A dodatkowo istotne jest to w czasie gdy odwołuje się umówione wizyty oraz często nie wiadomo czy i w jaki sposób działają poradnie. W sytuacji gdy wizyta nie może się odbyć w danym miejscu, pacjent będzie szukał alternatywy - najchętniej w takiej placówce, w której uzyska pomoc najszybciej. Takimi spostrzeżeniami podzieliliśmy się z Ministerstwem Zdrowia, prosząc o zmianę polityki dezinformacyjnej pacjentów.

Niewielkim zaskoczeniem jest to, że urzędnicy doszli do wniosku, że wszystko jest dobrze i nic nie trzeba robić. Zdaniem Ministerstwa świadczeniodawcy doświadczają:

  • dużej ilości zgłoszeń w sprawie zmiany terminów,
  • nieobecności personelu medycznego i administracyjnego,
  • znacznej ilości zgłoszeń dotyczących przerwy w udzielaniu świadczeń.
W związku z tym nie jest możliwe, żeby świadczeniodawcy raz na parę dni, wklepali w komputer ile trzeba u nich czekać na wizytę. Jakoś do głowy nie przychodzi urzędnikom, że duża liczba zgłoszeń w sprawie terminów wizyt wynika z braku aktualnych informacji na temat tego kiedy można pomoc uzyskać. My myślimy, że może taka pani Grażynka w rejestracji nie musiałaby odbierać tylu telefonów, gdyby informacja o tym na kiedy można się u niej zarejestrować wisiała w internecie. 

Bardzo nas dziwi, że choć kraj jest odmrażany, to decydentom nie przyszło do głowy znieść tak nielogicznego obostrzenia, które wymierzone jest w pacjenta. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że Rozporządzenie znosi obowiązek sprawozdawczy, ale pomimo tego wielu świadczeniodawców raportuje informacje o kolejkach. Niestety wciąż znaczna liczba poradni korzysta z tych "wakacji".

09 czerwca 2020

Czy NFZ jest potrzebny?

Jakiś czas temu zwrócono nam uwagę, że podajemy niepełne informacje na temat godzin otwarcia pracowni endoskopii w 6 Szpital Wojskowy z Przychodnią SPZOZ w Dęblinie. Okazuje się, że czasami świadczenia udzielane są również w soboty. Nie ma o tym informacji ani na stronach NFZ, ani na stronie szpitala (a swoją drogą, na swojej stronie szpital informuje, że rejestracja na endoskopię odbywa się osobiście i w budynku szpitala (co wydaje się być sprzeczne m.in. z ogólnymi warunkami umów zawieranych z NFZ i prawami pacjenta)).

Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się tej sprawie. Tj. czy w ogóle NFZ orientuje się, że płaci za udzielanie świadczeń również w soboty. O dziwo okazuje się, że wie - podobno szpital regularnie zgłasza zmiany do umowy w celu dodania do harmonogramu wybranych jednorazowych terminów w soboty. Lubelski Oddział Wojewódzki NFZ pisze o tym tak:
w związku z pismem, dotyczącym zastrzeżeń do harmonogramu udzielania świadczeńw pracowni endoskopii 6 Szpitala Wojskowego z Przychodnią SP ZOZ w Dęblinie uprzejmie informuję, że z uwagi na dużą liczbę chętnych pacjentów, Świadczeniodawca zgłosił zmiany do umowy, poprzez wskazanie jednorazowych terminów w soboty.
Okazuje się, że godziny otwarcia są zupełnie nieistotnym wątkiem. Do tej pory myśleliśmy, że częścią obowiązków NFZ jest określanie jakie są potrzebny zdrowotne Polaków i takie dysponowanie środkami (czyli zawieranie takich kontraktów), żeby jak najefektywniej je zaspokoić. Okazuje się, że w województwie Lubelskim działa to trochę inaczej - to świadczeniodawcy informują NFZ, że mają dużo chętnych pacjentów i chcieliby jeszcze sobie w weekendy dorobić. Fundusz to przyklepuje nie dostrzegając jak nie w porządku to wygląda i tego, że z takim podejściem powoli staje się zbyteczny.