22 października 2021

Dezinfolinia NFZ

Pomimo tego, że ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zobowiązuje NFZ do przetwarzania danych o kolejkach na udzielenie danego świadczenia, to od lat zamiast tego, Fundusz decyduje się zbierać informacje o długościach kolejek do "komórek" (czyli np. do poradni albo oddziału). Rodzi to problemy w sytuacji, gdy w danym miejscu udzielane jest inne świadczenie niż sugeruje jego nazwa np. w poradni gastroenterologicznej może być finansowane przez NFZ wyłącznie świadczenie gastroskopii. Fundusz informując o takim miejscu udzielania świadczeń, błędnie podaje, że można tam uzyskać poradę gastrologa na NFZ

Niejednokrotnie zwracaliśmy się do NFZ z prośbą o podanie listy rodzajów miejsc udzielania świadczeń, w których, poza tym najbardziej intuicyjnym, pacjent może znaleźć pomoc. Udzielone odpowiedzi nigdy nie były pełne. Na przykład niedawno wyszedł nowy przypadek związany z oddziałami endokrynologicznymi na NFZ. Okazuje się, że osoba ze skierowaniem na taki oddział może również poszukiwać pomocy na wybranych oddziałach chorób wewnętrznych, oddziałach nefrologicznych i oddziałach reumatologicznych (bo mają również zakontraktowane udzielanie świadczeń endokrynologicznych). O ile pacjenci na bank nie domyślą się, że ze skierowaniem na oddział endokrynologiczny powinny rozważać rejestrację na oddział nefrologiczny, to dodatkowego smaku dodaje to, że nie wie o tym nawet "infolinia" NFZ. Przykładowo na prośbę o podanie miejsc, w których można być z takim skierowaniem przyjętym w Pomorskim, TIP udziela następujących informacji:   



W rzeczywistości jednak nie jeden, a trzy oddziały udzielają te świadczenia (i tę informację można odnaleźć w portalu SwiatPrzychodni.pl). W Pomorskim świadczenia udziela dodatkowo: Uniwersyteckie Centrum Kliniczne (w klinice endokrynologii i chorób wewnętrznych) oraz Szpitale Wojewódzkie w Gdyni (na oddziale chorób wewnętrznych). 

14 września 2021

Limity zdrowego rozsądku

Jeden z naszych użytkowników poskarżył się, że publikujemy nieprawdziwe informacje o czasie oczekiwania do urologa na NFZ w Szpitalu Miejskim w Krakowie. Tj. w sierpniu informowaliśmy, że na wizytę czeka się około miesiąca. Niestety odmówiono mu rejestracji twierdząc, że limity przyjęć na ten rok zostały wyczerpane.

Tego typu nieprawidłowości z "pomocą" NFZ wyjaśniamy. Wydawałoby się, że jest to prosty przypadek. Jedno, że podawany przez przychodnię termin jest nieprawdziwy i należy go poprawić. Natomiast bardziej gorliwi mogliby też zwrócić uwagę, że rejestracja powinna być prowadzona w sposób ciągły i już teraz powinno się dać zapisać na przyszły rok.

Jednak jest to dużo ciekawszy przypadek. Świadczeniodawcy zobowiązani są podawać informacje o możliwych terminach dla pacjentów pierwszorazowych. Te terminy są w praktyce tożsame z terminami dostępnymi dla pacjentów już będących pod opieką poradni. Jednak nie w tym przypadku. Wyczerpane limity dotyczą wyłącznie pacjentów, którzy są już pod opieką poradni. Czyli podawany miesięczny czas oczekiwania jest prawidłowy i zgodny z przepisami. Ma to sens?

No chyba nie bardzo. Pomijając ogólną sensowność istnienia limitów (czyli w praktyce odkładania leczenia na później), to rozróżnianie limitów na pacjentów pierwszorazowych i kontynuujących leczenie tworzy paradoksy. Przykładowo pacjent będący pod opieką poradni może z niej się wypisać. Tj. odebrać skierowanie i pójść do jakiejś innej. Np. tej, z której właśnie się wypisał. Zostanie tam pacjentem pierwszorazowym i jednak będzie mógł otrzymać pomoc lekarską w tym roku. Albo uczciwy pierwszorazowy pacjent może wybrać właśnie tę poradnię, bo czeka się do niej tylko miesiąc. Ale po pierwszej wizycie dowie się, że nie może w tym roku w niej już kontynuować leczenia. Lepiej więc by było gdyby od razu zapisał się do innej poradni, z dłuższym czasem oczekiwania i rzeczywistą możliwością kontynuacji leczenia. 

Zastanawia jaki jest sens takiej organizacji pracy poradni. Często jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Czy za wizytę pierwszorazową poradnia dostaje więcej pieniędzy? Może. A może chodzi o coś innego. Na pierwszych wizytach zazwyczaj przeprowadza się diagnostykę. A w jakie inne miejsce jak nie do tego samego szpitala zostanie wysłany na drogie badania taki pacjent? Korzystniej jest przyjmować takich pacjentów, na których można dobrze zarobić niż takich, którym wypisuje się tylko recepty.     

NFZ oczywiście w takiej sytuacji nie widzi problemu, ani powodu do podjęcia interwencji. 

17 sierpnia 2021

Kpiny z pacjenta (3)

Ostatnio pisaliśmy o tym jak NFZ z zaskoczenia (z mniej niż dwu tygodniowym wyprzedzeniem) postanowił rozwiązać umowy z wybranymi poradniami POZ. Informacje o tym pojawiły się na stronach centrali i większości oddziałów wojewódzkich NFZ. Jednak po paru dniach NFZ ogłoszenia na ten temat bez wyjaśnienia usunął. Sytuacja wygląda tak, jakby Fundusz próbował zamieść swoją niekompetencję pod dywan. Ale czy tak faktycznie było?

Próbowaliśmy uzyskać informacje w tej sprawie od NFZ. Centrala pierwotnie nie chciała udzielić informacji z iloma z kilkudziesięciu świadczeniodawców została rozwiązana umowa, ostatecznie po złożeniu skargi do sądu na nieudzielenie informacji, Fundusz przyznał, że rozwiązana została tylko jedna umowa. Jako powód nierozwiązania umów stwierdzono, że "zostały złożone korekty dotyczące udzielonych w tej formie świadczeń, co spowodowało, że możliwe było podpisanie stosowych aneksów".

Dodatkowo zwróciliśmy się z prośbą o udzielenie wyjaśnień do oddziałów wojewódzkich. Tu powody przedłużenia umów wyglądają trochę inaczej. Choć faktycznie w przeważającej większości świadczeniodawcom umożliwiono złożenie wyjaśnień i dokonanie korekt. Czego efektem było to, że o dziwo świadczeniodawcy dokonali korekt, złożyli wyjaśnienia i można było te umowy przedłużyć. Tylko czemu tego nie dało się załatwić bez ogłoszenia zamiaru rozwiązania umów? 

Jednak są dwa oddziały wojewódzkie, które poszły na większą łatwiznę. Nawet im się nie chciało zorganizować podkładki uzasadniającej nagłą zmianę stanowiska w tej sprawie. Opolski NFZ napisał, że umowy zostały przedłużone ze względu na dobro pacjentów. Natomiast Podkarpacki uznał, że jedyny świadczeniodawca z wysokim współczynnikiem teleporad ma jeszcze inne miejsca udzielania świadczeń, a w nich jest niższy współczynnik, więc umowa zostanie przedłużona. Czyli w obu przypadkach są to informacje, którymi NFZ dysponował przed ogłoszeniem zamiaru rozwiązania umów (no chyba, że Opolski NFZ dopiero pod koniec czerwca 2021 roku dowiedział się, że ma kierować się dobrem pacjenta). 

Natomiast najciekawiej problem rozwiązał Wielkopolski Oddział NFZ. Okazało się, że w województwie zostały rozwiązane umowy z 14 poradniami lekarzy rodzinnych. Jednak świadczeniodawcy ci po chwili złożyli wniosek o zawarcie nowych umów, NFZ się na to zgodził i sytuacja wygląda tak jak do tej pory.

Są też oddziały, które nie odpowiadają na pytania w tej sprawie. Lubuski OW poinformował, że umowy przedłużył (ale powodu nie podał). Natomiast Mazowiecki Oddział Wojewódzki kompletnie zignorował wniosek o udostępnienie informacji publicznej w tej sprawie.

Naszym zdaniem podejmowanie takich działań, w szczególności wzbudzanie zaniepokojenia kilkudziesięciu (a może nawet kilkuset) tysięcy pacjentów, nie było warte uzyskanego efektu. Żeby miało być tak jak było, wystarczyłoby nic nie robić. Ale może w takich działaniach jest jakaś ukryta mądrość?


13 lipca 2021

Kpiny z pacjenta (2)

Niedawno opisywaliśmy jak NFZ sobie kpi z pacjentów. Fundusz najpierw ogłosił, że dziesiątki poradni POZ w najbliższych dniach zostanie zamkniętych, a następnie po paru dniach zaczął ukrywać informację o tych planach. Z takiego zachowania wywnioskowaliśmy, że NFZ z premedytacją ogłosił nieprawdziwą informację po to, żeby wynegocjować lepsze warunki przedłużanych umów. 

Ale są to tylko podejrzenia, które niekoniecznie muszą być prawdziwe. Np. w tym przypadku powodem publikowania nieprawdziwych informacji mogła być niekompetencja jakiegoś urzędnika. Ewentualnie dałoby się zmyślić jakiś racjonalny powód takiego zachowania. Szansę na udzielenie wyjaśnień daliśmy Funduszowi, niestety nie została ona wykorzystana zbyt dobrze.

Aby upewnić się, czy ukrycie deklaracji o tym, że NFZ nie przedłuży umów z wybranymi świadczeniodawcami oznacza, że zostały one przedłużone oraz jaki jest powód zmiany zdania w tym temacie, zwróciliśmy się z wnioskiem o udostępnienie informacji. Zadaliśmy dwa pytania:

1. Z iloma świadczeniodawcami faktycznie zakończona została współpraca? Proszę o podanie ich listy.

2. Jeżeli z niektórymi ze świadczeniodawców umowy jednak zostały przedłużone, to jaki był powód ich przedłużenia wbrew wcześniejszym deklaracjom?

Jak brzmi "odpowiedź" na te pytania? A no tak:

Umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, których  termin obowiązywania określono na 30 czerwca 2021 r. ulegały rozwiązaniu zgodnie z treścią umowy. Jednakże w przypadku spełnienia przez świadczeniodawców warunków określonych w przepisach prawa podpisane zostały aneksy przedłużające ich obowiązywanie. 

Informacje o zawartych umowach w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej znajdują się na   stronie Narodowego   Funduszu Zdrowia   pod adresem https://www.nfz.gov.pl/o-nfz/informator-o-zawartych-umowach/.

Wszystko jasne? 

02 lipca 2021

Kpiny z pacjenta

24 czerwca NFZ ogłosił, że nie przedłuży umów z poradniami POZ, które udzielają ponad 90% teleporad. Tj. od lipca kilkadziesiąt z nich miało zostać zamkniętych. Tysiące pacjentów zostało na lodzie, najadło się stresu i jak się okazuje prawdopodobnie niepotrzebnie. 

Dziś drugiego lipca ogłoszenie o zakończeniu współpracy znikło ze stron centrali, a wykazy poradni "do zamknięcia" właśnie znikają ze stron oddziałów wojewódzkich - jeszcze tylko Lubelski OW publikuje listę zamkniętych gabinetów: https://www.nfz-lublin.pl/komunikat/5427 . 



Jak można tak traktować pacjentów? Wygląda to tak, jakby z premedytacją NFZ okłamywał ludzi, po to żeby coś ugrać w negocjacjach ze świadczeniodawcami. Ale być może jakiś decydent poszedł po rozum do głowy i uzmysłowił sobie, że nie wypada z tygodniowym wyprzedzeniem ludziom dezorganizować dostępu do opieki zdrowotnej. Jednak niezależnie od powodu, wypadałoby pacjentów przeprosić, a nie usuwać jakikolwiek ślad tej niefair zagrywki.

15 marca 2021

Na ratunek?

Jakiś czas temu wspominaliśmy, że kolejne instytucje mają ambicję tworzenia swoich internetowych informatorów dla pacjenta. Mało kto przejmuje się tym, że mają one uboższe funkcjonalności lub mają węższy zakres prezentowanych danych. Marnowanie czasu na powielanie działających rozwiązań budzi lekki niesmak. Ale co do zasady tworzenie kolejnych informatorów jest nieszkodliwym zajęciem. Ba, może urzędnicy stają się milsi od tego, że mogą w pracy realizować swoje hobby?

Jednak naszym zdaniem sprawy mają się trochę inaczej, gdy informator dotyczy udzielania nagłej pomocy. Ministerstwo Zdrowia w swoim serwisie pacjent.gov.pl w zakładce "Na ratunek" stworzyło wyszukiwarkę miejsc, w których można znaleźć pomoc w nagłym przypadku. Jest to oczywiście powielenie funkcjonalności wyszukiwarki ZIP stworzonej przez NFZ (a ZIP jest powieleniem tego, co każdy z oddziałów wojewódzkich umieszcza na swojej stronie internetowej). Wspomniana wyszukiwarka Ministerstwa pokazuje na mapie miejsca, które udzielają świadczeń nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Przykładowo pokazuje ona, że w Poznaniu jest jedno takie miejsce: 


Nie jest to prawdą - w Poznaniu nocna i świąteczna opieka zdrowotna funkcjonuje w kilku miejscach. Już samo to, że stworzono informator, który dezinformuje pacjentów wymagających nagłej pomocy można by brzydko określić. Ale najciekawszy w tym jest sposób w jaki Ministerstwo reaguje na błędy w swoim informatorze. 

Opisany problem zgłosiliśmy 31 sierpnia 2020 roku. Dnia 8 grudnia tego samego roku został on rozwiązany (czyli po 99 dniach). W jaki sposób? W taki - zmieniono status zgłoszenia na "Rozwiązane" i przekazano wiadomość:

Merytorycznie za treść danego artykułu i jego aktualność odpowiada jednostka wskazana w metryczce (na dole strony). Dane powinny być tożsame, jednak źródłem jest Narodowy Fundusz Zdrowia, a nie otrzymaliśmy informacji ze strony NFZ o potrzebie aktualizacji mapy znajdującej się na pacjent.gov.pl, jesteśmy w trakcie wyjaśniania sprawy, jednak z uwagi na inne priorytety, temat bieżącej aktualizacji treści wciąż jest odsuwany. 

Jest 15 marca, a na mapie Poznania wciąż figuruje pojedyncza pinezka. Aczkolwiek, być może częścią rozwiązania problemu było dodanie na stronie dopisku "Za informację odpowiada: Narodowy Fundusz Zdrowia". Dzięki temu wszyscy mogą powiedzieć, że za nic nie odpowiadają (NFZ powie, że przecież aktualne informacje są na stronie Funduszu i nic nie wie o tym informatorze). A to, że jakiś pacjent nie może odnaleźć pomocy? Kto by się tym przejmował, będzie mu bardzo źle to zadzwoni po karetkę. 


24 lutego 2021

Leniwy jak NFZ?

Jednym z obowiązków świadczeniodawców jest codzienne raportowanie informacji o czasie oczekiwania na wizytę. Natomiast obowiązkiem NFZ jest pilnowanie, żeby świadczeniodawcy prawidłowe raporty faktycznie przekazywali. 

Okazuje się, że w okresie od września 2020 r. do stycznia 2021 r. 177 świadczeniodawców, na których ciążył obowiązek prowadzania takiej sprawozdawczości, nie robiło tego. NFZ o nich wie. Ale niezbyt wiele robi, żeby skutecznie rozwiązać problem. Tj. mówi, że tym świadczeniodawcom zostały przekazane komunikaty, pisma oraz telefonicznie byli informowani o obowiązku. Jednak pomimo ciążącego na NFZ obowiązku przeprowadzania kontroli w przypadku powzięcia informacji o nieprawidłowościach, Fundusz tego nie robi bo "w chwili obecnej rozwój systemów informatycznych oraz mechanizmy, metody i sposoby weryfikacji danych pozwalają kontrolować świadczeniodawców bez potrzeby dokonywania tradycyjnej kontroli w siedzibie u świadczeniodawcy". A że przeprowadzanie kontroli wydaje się być jedyną drogą do nałożenia kary finansowej, to wyjątkowo małą presję odczuwają świadczeniodawcy na to żeby informować pacjentów o kolejkach. 

Równie ciekawym tematem są "blokady". Efektem wykrycia (a w zasadzie wskazania przez zdenerwowanego pacjenta) przez NFZ błędnych informacji o czasie oczekiwania, na świadczeniodawcę zakładana jest blokada. Czyli informacje o nim nie pojawiają się już w rejestrach NFZ. Teoretycznie blokady są zakładane do czasu wyjaśnienia. W praktyce często zakładane są bezterminowo. Przykładowo niedawno próbowaliśmy zdobyć informację dlaczego w informatorze NFZ nie ma informacji o poradni stomatologicznej w Złotoryi. Okazało się, że w 2017 roku ktoś założył na nią blokadę i dlatego przez kolejne lata nie były o niej publikowane informacje. Informując o tym przypadku Fundusz zapewniał, że jest to niezwykle rzadki przypadek. Jednak po tym jak wyraziliśmy głębsze zainteresowanie tematem, NFZ przeprowadził weryfikację i poinformował o usunięciu 368 blokad dotyczących umów nałożonych na świadczeniodawców mających umowy na 2021 rok.  

Oczywiście obecnie urzędnicy maja dobrą wymówkę, czemu nie przykładają się do wykonywania swoich obowiązków. My natomiast sądzimy, że zwłaszcza w czasie pandemii należy pacjentom zapewniać precyzyjne informacje o tym, gdzie mogą znaleźć pomoc. Szkoda, że w efekcie opisanych zaniedbań, podawane przez nas terminy na NFZ nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny. Jednak dzięki zgłoszeniom naszych użytkowników, regularnie uzupełniamy braki i wyjaśniamy nieprawidłowości. Dziękujemy im serdecznie za pomoc!