Niedawno znana gazeta poinformowała, że zapadł "Ważny wyrok dla pacjentów. Sąd: przychodnia musi odbierać telefon od razu". Pod publikacją nikt się nie podpisał, została ona napisana zanim w portalu orzeczeń pojawiło się uzasadnienie wyroku, wydaje się być napisana przede wszystkim na podstawie autopromocyjnego artykułu Rzecznika Praw Pacjenta. Nam się wydaje, że Rzecznik za bardzo nie ma czym się chwalić, a wyrok nie jest "ważny".
Sama sprawa (jej sądowa sygn. akt V SA/Wa 3197/21) zaczęła się w listopadzie 2020 roku - wtedy Rzecznik powziął informację, że nie da się dodzwonić i umówić na wizytę w przychodni. W wyniku postępowania RPP zapadła decyzja administracyjna. Została ona zaskarżona przez świadczeniodawcę, więc zajął się nią sąd. Sąd zgodził się z tym, że skoro prawo nakazuje podmiotom umożliwiać rejestrowanie się telefonicznie, to jego łamaniem jest nieumożliwianie rejestrowania się. Oznacza to, że Rzecznik Praw Pacjenta miał prawo nałożyć "karę" na świadczeniodawcę. Czyli sąd podtrzymał jego decyzję. Tą "karą" był obowiązek natychmiastowego zaniechania niemożliwości dodzwonienia się do poradni. TAK - ten "ważny" wyrok oznacza, że jakaś pojedyncza przychodnia ma zacząć odbierać telefony!
Postępowanie Rzecznika pokazuje jaką urzędową mentalnością cechuje się ta instytucja. Jakoby postępowanie dotyczyło nieodbierania telefonów. Ale co w ramach tego zrobił Rzecznik? Poprosił przychodnię o regulamin przychodni, opisy procedur, regulamin teleporad. Dodatkowo zwrócił się do NFZ o kopie skarg na podmiot oraz statystyki rozliczonych świadczeń. Taka wnikliwość z pewnością miała sens - dzięki temu teczka z aktami sprawy była gruba i widać było, że jest pracowane.
Urząd również robił rzeczy związane z odbieraniem telefonów - wykonał 80 sprawdzających połączeń telefonicznych. "Tylko" 57% zostało odebranych. Wynik nienajlepszy. Ale w praktyce oznacza, że większości osób uda się dodzwonić i umówić do lekarza za pierwszym lub drugim razem. Słyszeliśmy o gorszych przypadkach. Być może zamiast przekładać nadmiarowe papiery w urzędzie, lepiej byłoby więcej dzwonić, identyfikować i "karać" te przychodnie, do których faktycznie nie da się dodzwonić?