Pierwszego czerwca minie rok od uruchomienia rządowego programu in vitro. Wydawałoby się, że to wystarczająco dużo czasu, by uporządkować i usprawnić informowanie pacjentów na jego temat. Niestety - Ministerstwu Zdrowia nadal się to nie udało.
Lista placówek realizujących program dostępna jest na stronie pacjent.gov.pl. Niestety wygląda, jakby została przeklejona z jakiegoś pliku bez najmniejszej refleksji czy weryfikacji. Na swój sposób zabawne (choć bardziej żenujące) są takie "adresy" jak: "L. Wyczółkowskiego 14.cze" czy "Plac Sokratesa Starynkiewicza 01.mar". Wygląda na to, że excel pani Grażynki uznał, że to daty, i sformatował je po swojemu. Szkoda, że pani Grażynka nie zorientowała się, że wypadałoby to poprawić.
Ministerstwo wpadło również na pomysł, by opublikować dodatkową listę placówek z informacją o czasie oczekiwania na procedury. Brzmi rozsądnie? Może i tak, gdyby nie to, że lista pochodzi ze stycznia 2025 roku. Tak, sprzed kilku miesięcy. Można więc zadać pytanie, na ile jest dziś aktualna.
Choć ta lista nie spełnia swojego głównego celu, to ma przynajmniej jedną zaletę – zawiera poprawne adresy placówek (np. zamiast "01.mar", mamy już poprawnie: "Plac Sokratesa Starynkiewicza 1/3").
Najbardziej jednak kompromitujący jest fakt, że żadna z opublikowanych list nie zawiera danych kontaktowych placówek - ani numeru telefonu, ani adresu e-mail, ani nawet linku do strony internetowej. Przecież ktoś z Ministerstwa musiał się z tymi ośrodkami kontaktować (choćby po to, by ustalić czas oczekiwania). Czy naprawdę nikt nie wpadł na pomysł, że udostępnienie pacjentom możliwości kontaktu z placówką mogłoby być pomocne?
Zwłaszcza że - skoro już Ministerstwu nie chce się aktualizować danych o czasie oczekiwania - pacjent mógłby po prostu zadzwonić i zapytać sam. Nie wspominając o tym, że ułatwienie kontaktu zwiększa realne szanse na skorzystanie z programu.